wtorek, 28 lutego 2017

Z zagrody na pocztówki . Kariera skandynawskiego domowego gnoma .


Cały czas drążę tematykę Świąt Bożego Narodzenia . Mam nadzieję , że uda mi się ją zakończyć przed Wielkanocą :)
Te niby-krasnoludki to nisse ( Dania , Norwegia) lub tomte ( Szwecja) .

Zasadniczo występują pojedynczo , tak więc będę o nich pisała .

Nisse opiekuje się domostwem i zagrodą podczas snu gospodarza i jego rodziny . W zamian za swoje usługi wymaga szacunku i pożywienia . Niezadowolony może psocić , bardzo obrażony może stać się niebezpieczny .


Przytoczę kilka plotek na jego temat . Podobno.....

- choć malutki jest bardzo silny

- w Norwegii uważa się, że ma spiczaste uszy , a jego oczy odbijają w nocy światło jak oczy kota

- niezadowolony może kraść różne przedmioty ( skarpety z mojej pralki ? )

- nie lubi zmian w gospodarstwie , przeklinania , sikania... w stodole - PAMIĘTAJCIE !!!

- jeśli rozlejecie jakiś płyn na podłodze KONIECZNIE musicie go ostrzec, żeby się w nocy biedak
  nie przewrócił ( a może wystarczy wytrzeć podłogę ??? )

- w Noc Bożego Narodzenia Nisse  MUSI dostać miseczkę owsianki z masłem . Jeśli jej nie dostanie
   obrazi się i opuści dom albo gospodarstwo , zawiąże krowom ogony , zdemoluje obejście jak troll.
  W skrajnym przypadku okaleczy albo nawet zabije domowe zwierzęta .

Jeśli chodzi o przebieg owsiankowego rytuału lepiej zachować określoną kolejność sporządzania potrawy . Pewnego razu rolnik położył masło pod owsianką , tak, że było niewidoczne .
Nisse tak bardzo się tym zdenerwował, że zabił  odpoczywającą w oborze najdorodniejszą , najbardziej mleczną krowę . Był jednak głodny . Głód wygrał z gniewem i zmusił go do powrotu .
Nisse zjadł owsiankę i ... zobaczył kawałek masła .
Delikatnie mówiąc zrobiło mu się bardzo , bardzo głupio . Nie mógł nieszczęsnej krowie przywrócić życia , poszedł więc do sąsiedniego gospodarstwa i ukradł  identyczną . O tym co zrobił ze szczątkami nieboszczki wieść gminna milczy . Milczy również o tym, co robił Nisse sąsiada , skoro pozwolił na kradzież .
A może to tylko plotki ???


Co przezorniejsi gospodarze obok owsianki z masłem stawiają jeszcze piwo .


W związku z ekspansją Mikołaja , w XIX wieku Nisse zajął się  roznoszeniem prezentów w wigilijny wieczór . Do domu dostaje się drzwiami .



Do jego popularyzacji w tej roli , jak również wprowadzenia w Skandynawii pocztówek świątecznych przyczyniła się znana ilustratorka Jemy Nystrom .


O tym , dlaczego  Nisse - Tomte występuje na pocztówce z kozą , innym razem . Jej obecność
nie jest przypadkowa .

Żeby podkreślić swój związek z domowymi zwierzętami Nisse lubi być przedstawiany na pocztówkach z kotem :) .


NIE  WIERZĘ , żeby Nisse przedstawiony na tej pocztówce mógł kiedykolwiek zrobić coś złego .
Spójrzcie na jego oczy :) . Zdecydowanie chce poczęstować kota owsianką :)



Nie wszystkie świąteczne koty są tak łagodne ... o tym też będzie :)


Niektórzy twierdzą, że Nisse były w czasach przedchrześcijańskich utożsamiane z duchami przodków 

źródła - także zdjęć :
ebay
Wikipedia
Pinterest
www.mylittlenorway.com
www.anewlifeinnorway.wordpress.com

piątek, 24 lutego 2017

Dziadek Mróz - osobowość złożona


                                              Dziadek Mróz - Matorin Mikołaj Wasyliewicz
                                                            pocztówka z 1917 roku


Wiele osób krzywi się z niesmakiem na wspomnienie tej postaci , a przecież nasz On , słowiański .
W zamierzchłych czasach groźny , wzbudzający lęk , tak jak śnieżna , bardzo mroźna zima .
Zdecydowanie nie był miłym, uśmiechniętym staruszkiem .
Łączył w sobie cechy trzech słowiańskich bóstw , niezbyt przychylnych człowiekowi .

POGWIZDA  - odpowiedzialnego za kaprysy pogody , boga wichrów
ZIMNIKA - siwego, brodatego starca , okrutnego boga zimy
KOROCHUNA - pana pokrytych lodem podziemnych czeluści .

Mając tak bogatą , acz zimną osobowość , zamrażał ludzi , porywał nieletnie pacholęta żądając za nie okupu w postaci  różnych datków  prezentów .

Był wysokim , postawnym starcem odzianym w kożuch . Jego głowę chroniła futrzana czapa albo tzw. uszanka , na nogach miał walonki . W ręku dzierżył kostur - do podpierania się i rozpędzania wilczej watahy . Kożuch przepasany był sznurem . Do domostw zapraszano go na jadło chcąc zapewnić sobie jego przychylność - zawsze wchodził  drzwiami . Jego żoną była Starucha Zima , raczej nie angażująca się w obowiązki męża .
Z czasem dorobił się  trojki - zaprzęgu złożonego z trzech wspaniałych rumaków . Zawsze stąpał ewentualnie jechał PO  ZIEMI .

Mijały lata , Dziad Mróz łagodniał . Tradycja prawosławna obdarzyła go milszymi cechami charakteru . Zamiast zbierać datki, zaczął dawać prezenty .


Do pomocy i towarzystwa zyskał wnuczkę Śnieżynkę . Ciekawi jesteście pewnie, kim byli jej rodzice .  Mroźna Pani - Starucha Zima i Dziadek Mróz  stworzyli Śnieżynkę ze śniegu .
Śnieżynka była ożywionym bałwanem ( bałwanicą ? ) .


Patrząc na powyższy wizerunek Śnieżynki , trzeba przyznać, że było to dzieło udane :)


Jest i mniej przyjemna stara opowieść o Śnieżynce . Ponoć ulepiło ją ze śniegu pewne małżeństwo , nie mogące mieć potomstwa . Śnieżynka była wesołą , miłą dziewczynką . Pewnego razu rówieśnicy namówili ją na skok przez ognisko . ... i było po Śnieżynce :/ . Roztopiła się w locie .....


Pod koniec XIX wieku Dziadek Mróz stał się w Imperium Rosyjskim najpopularniejszą postacią rozdającą prezenty . Jak widać na powyższej pocztówce nie stracił również swojej słowiańskiej więzi
z przyrodą . ( Prezentowana pocztówka pochodzi oczywiście z czasów późniejszych ).

Po rewolucji październikowej tradycję świąteczną potępiono , a Dziadek Mróz zyskał opinię burżuja.
Ogłoszono go nawet w roku 1928 "sojusznikiem duchowieństwa" . Pod koniec lat trzydziestych
znowu powrócił do łask . Komuniści NIE  ZASTĄPILI  świętego Mikołaja Dziadkiem Mrozem
ale przywrócili starą, słowiańską tradycję . Na naszych terenach zwano go Zimowym Spasem .
Zachowało się nawet  archaiczne powiedzenie " poproś Mikołaja on powtórzy Spasowi "


Kontynentalna zima wykończyła armię Napoleona . Dziadek Mróz , uosobienie surowej siły przyrody i nieugiętego słowiańskiego ducha ciągle ma się dobrze, chociaż .... nie pije coca-coli :)

Źródła - także ilustracji :
Pinterest
http:// białczyński.pl
http:// mitologiawspolczesna.pl





poniedziałek, 20 lutego 2017

Starzec w zielonym płaszczu i drewniane polano

 

Kiedy oglądamy stare pocztówki świąteczne automatycznie przyjmujemy, że każda postać
białobrodego starca niosącego prezenty jest Świętym Mikołajem , a tak nie jest .

W tradycji europejskiej  wstępuje postać  starego człowieka związana z tak ważną porą zimowego przesilenia - np. Father Christmas , Pere Noel - to personifikacja Świąt .

Brytyjski  Father Christmas  ubrany jest w długi, zielony płaszcz .



Starzec o długiej, białej brodzie , w futrzanym płaszczu , czapie obszytej futrem , z laską w dłoni,
odwiedza domostwa . Wchodzi do nich przez komin, by zostawić dzieciom w butach drobne 
prezenty . To.... skandynawski Odyn ( germański Wodan) . Prezenty wymienia na przygotowane przez dzieci podarki dla konia Sleipnirana , na którym przybył . Sleipniran ma osiem nóg . 
Osiem nóg Sleipnirana niektórzy kojarzą z ośmioma reniferami  Świętego Mikołaja , choć podobno 
Odyn na wczesnych piktogramach skandynawskich przedstawiany był również na reniferze , 
a Mikołaja wyposażono w tak dużą liczbę zwierząt pociągowych dopiero w  XIX wieku .



                                                            Georg von Rosen -  Odyn



To francuski Pere Noel ...... Opiekun Święta Bożego Narodzenia .

Do dzisiaj wyspiarski Father Christmas w zielonym stroju  stawia opór  odzianemu w czerwień Mikołajowi , aczkolwiek dla większości osób to już jedna i ta sama  postać .
Kiedyś  Father Christmas nie roznosił prezentów . Chodził w swoim zielonym stroju zwiastującym
odradzanie się przyrody od drzwi do drzwi , żeby dzielić się z ludźmi świąteczną radością  .

Zwyczaj radosnego i obfitego biesiadowania w tym czasie stanowił kontynuację zwyczajów
przedchrześcijańskich . Uroczysta wieczerza stanowiła radosny akcent w zimowym okresie niedostatku .W XI wieku archaiczne słowo  " Yule " zastąpiono "Bożym Narodzeniem " . 
Purytanie czynili w XVII wieku wysiłki związane ze zniesieniem obchodów Bożego Narodzenia 
i przez kilkanaście lat obchody te były oficjalnie zabronione . Postać białobrodego Ducha Świąt  vel Mikołaja stała się symbolem "starych dobrych czasów " dla rojalistów , a dla purytan 
symbolem obżarstwa i świątecznego rozpasania . Ciekawe, co by powiedzieli obserwując dzisiejszy
przedświąteczny szał zakupów.....


Na tej rycinie Duch Świąt taszczy na plecach tzw. Yule log - specjalnie wybrane polano , którego
spalenie przynosiło dobrobyt w nowym roku . Do polana jeszcze wrócę , to wyjątkowo interesujący rekwizyt świąteczny , który przetrwał do naszych czasów  w zadziwiającej formie :) .
Father Christmas głowę ma przystrojoną w wieniec z ostrokrzewu . Ostrokrzew odstraszał złe moce , poświęcony był celtyckiej bogini urodzaju  Habondzie . Gdyby dokuczały Wam psotne elfy , powieście na drzwiach gałązkę ostrokrzewu - z pewnością je odstraszy. Tak robiono w Szkocji .



Na tej pocztówce oprócz ostrokrzewu pojawia się jemioła . Również święta roślina , zwłaszcza ta rosnąca na dębie . Celtowie ścinali ją złotym sierpem . Jest symbolem życia i płodności , zapewnia pokój ( nie wolno było pod nią walczyć ) , miłość i szczęście . Zwaśnione strony łatwiej się pod nią godzą , a przyjaźń pod nią zawarta jest trwała . Zwyczaj obcałowywania się pod jemiołą jest ponoć dużo późniejszy . Pamiętajcie - jemioła aby jej czar był skuteczny nie może dotknąć ziemi . Starą pali się - jak wszystkie obdarzone magiczną mocą przedmioty -  by wymienić ją na nową .

Ponoć świąteczną szynkę zawdzięczamy skandynawskiemu zwyczajowi składania w ofierze Frejrowi, ( bóg urodzaju , bogactwa i radości ) dorodnego dzika . Przed złożeniem ofiary mężczyźni kładli na zwierzęciu ręce i składali przysięgi, których nie wolno było złamać . Może to forma dzisiejszych zobowiązań noworocznych ?


Bywało różnie ale w czasach wiktoriańskich Białobrody Starzec zdecydowanie powrócił do łask ,
by we wczesnych latach dwudziestych XX wieku  dla większości osób stać się Mikołajem .


Wracamy teraz do Kłody Yule . 
Spalanie jej 24 grudnia było powszechnym w Europie przedchrześcijańskiej , bardzo ważnym elementem obchodów święta przesilenia zimowego. Miało zapewnić siłę odradzającemu się Słońcu, 
i urodzaj w nadchodzącym roku . Popiół z niej uzyskany chronił dom przed złymi mocami 
i piorunami , rozsypywano go również symbolicznie na polu.
Trzeba jednak było rozpalić polano za pierwszym razem i musiało ono płonąć przez dwanaście godzin . Przed tym skrapiano je winem albo oliwą .
W średniowiecznej Francji przystrajano je wstążkami . Przed wyjściem na pasterkę zapalano tyloma gałązkami ilu było członków rodziny . Wierzono, że podczas nieobecności domowników do paleniska podchodzą zmarli przodkowie, Matka Boska i anioły .
Od tego czasu bożonarodzeniowe polano zmieniło swoją postać i  występuje w niektórych regionach
jako ...świąteczna czekoladowa rolada imitująca wyglądem kłodę :)
Niektórzy twierdzą, że echem tego zwyczaju  mogą być świeczki choinkowe .

Świąteczny pieniek przetrwał w swojej drewnianej postaci w Katalonii .


Oto uśmiechnięty Tio de Nadal . "Tio" czyli  Wujek . 
Wujkiem opiekują się dzieci od 8 grudnia do 24 . Jest przykryty kocem, żeby było mu cieplutko 
i przyjemnie . Trzeba go wieczorem karmić skórkami pomarańczy i bananów - im więcej zje, tym więcej będzie prezentów. Sympatycznie, prawda ? :)
Idylla trwa do 24 grudnia . Tego dnia Wujkowi  spuszczany jest ... łomot ( nazywajmy niektóre rzeczy po imieniu ) za pomocą kijków , przy wtórze piosenek . Owa czynność ma podobno ułatwić mu defekację w postaci prezentów . Teksty piosenek również nawiązują do tego procesu . Są to głównie wyliczanki oczekiwanych produktów przemiany materii :):) . Następnego dnia rano dzieci znajdują pod kocem odchody Wujka w postaci słodkich łakoci :)


W następnej części rehabilitacja  Dziadka Mroza i jego krewnych , zapraszam !!!  :)

Źródła - także zdjęć :
Pinterst
www.dinnersclubmagazine.pl
http://festivals.ioveindia.com
www.magia.onet.pl
www. echodnia.eu
Wikipedia










wtorek, 7 lutego 2017

Kobiety też przynoszą prezenty !!!!

Kobiety też zajmują się roznoszeniem prezentów .

Frau Prechta, Perchta , Brechta lub Berta



Fascynująca postać , o  rodowodzie z czasów przedchrześcijańskich . Przedmiot badań etnograficznych  Jakuba Grimma i innych kulturoznawców . Jeszcze w średniowieczu ludzie
w mieszkający Alpach darzyli ją szacunkiem i zabiegali o jej życzliwość .
W czas jej święta -   z 5 na 6  stycznia odbywały się procesje .
Najprawdopodobniej zebrała w sobie cechy kilku bogiń ( Perchty, Huldy ) - region alpejski jest bardzo bogaty w tradycje związane z wierzeniami przedchrześcijańskimi. W niedostępnych, górskich wioskach długo utrzymywały się stare obyczaje i postacie z nimi związane .

Obecnie Frau Berta lata na miotle przyodziana w czerwoną pelerynę i niechlujne ubranie .
Ma haczykowaty nos  i wygląd ogólnie uznany za odpychający .
Wlatuje przez komin w nocy z 5 na 6 stycznia zostawiając grzecznym dzieciom prezenty
a niegrzecznym węgiel .

.... kiedyś
Była patronką domowych gospodyń - tkania, przędzenia , gotowania , sprzątania i opieki nad dziećmi. Pracowitym kobietom pomagała w przędzeniu w czasie ich snu , leniwym psuła wrzeciona .
Opiekowała się zmarłymi dziećmi - w czasach chrześcijańskich tymi, które zmarły nieochrzczone  ,
w czasach dawniejszych tymi, którym przed ich śmiercią nie zdążono nadać imienia .


Czas od zimowego przesilenia  do 6 stycznia to czas, kiedy zasłona między obydwoma światami
- ziemskim i  "tamtym" - jest bardzo cienka . To czas Szalonego Gonu , kiedy bogowie w otoczeniu
innych nadprzyrodzonych istot i duchów osób zmarłych tego roku przemierzają przestworza
w szalonym pędzie . Towarzyszy temu ogromny hałas - wycie bestii , brzmienie rogów i szczęk mieczy . Lepiej  oszalałej kawalkadzie na drodze nie stawać, jeśli jest się zwykłym śmiertelnikiem .
Obowiązuje wtedy określone menu , wielu czynności nie można wykonywać nie narażając się na gniew bogów . Nie wolno piec chleba, warzyć piwa , tkać i prząść .


                                                 .... tak to widział Peter Nicolai Arbo ....

Frau Berta kontrolowała, czy wszystkie prace dziewiarskie zostały wstrzymane na ten okres , a dieta jest przestrzegana . Nieposłuszne osoby karane były zabiegiem otwarcia jamy brzusznej i zastąpienia wnętrzności słomą i kamieniami . Oczywiście zdarzały się próby przekupstwa w postaci datków dla strażniczki dobrych obyczajów.
Frau Betra miała dwa oblicza - piękne i młode , stare i odpychające . W każdym przypadku ubrana na biało , o srebrnych lub białych włosach .  Postać brzydkiej staruszki miała jedną stopę wyraźnie szerszą od pracy na kołowrotku i pęk kluczy u pasa - symbol pani domu.
Podobno dobrym i pracowitym pokazywała się w swojej bardziej atrakcyjnej odsłonie .


Jej dwoistość może również symbolizować  starość zimy i młodość nadchodzącej wiosny .
Zajmowała się jeszcze wieloma innymi rzeczami ale nas interesuje jako roznosicielka prezentów .




Befana



Przynosi prezenty  "mikołajkowe"  włoskim dzieciom . Najprawdopodobniej jest bardzo bliską krewną Frau Berty . Metody działania podobne - lot na miotle, komin , grzecznym prezenty , niegrzecznym węgiel, popiół, cebulę lub .... czosnek :/ .
Można ją jednak przekupić zostawiając na stoliku mandarynki , pomarańcze i ... kieliszek wina .
Tak naprawdę choć bywa złośliwa , nie jest groźna - może to wpływ rozweselającego
i rozgrzewającego trunku ??


Pamiętacie ?   Frau Berta była patronką między innymi porządków . Befanę zgubiło właśnie zbytnie zamiłowanie do sprzątania .  Odwiedzili ją Trzej Królowie w drodze do małego Jezusa . Zaproponowali wspólną podróż . Befana jednak chciała przed taką wyprawą najpierw posprzątać
domostwo . Miała dołączyć później . Niestety zanim dokończyła sprzątanie , a była dokładną niewiastą , Trzej Królowie byli już bardzo daleko . Zabłądziła .
Od tego czasu , każdego roku lata po niebie na miotle z workiem prezentów nocą z 5 na 6 stycznia
w nadziei że może trafi na małego Jezusa i wręczy swoje podarki ....


Dame Abonde 

Przynosi francuskim dzieciom prezenty w sylwestrową noc . To ta słodsza i milsza wersja :)
Ma w sobie coś z rzymskiej bogini obfitości , dobrobytu i szczęścia  Abudantii , wykazuje również
pewne podobieństwo do Frau Berty .
Podobno podczas Wielkiego Gonu przewodzi pewnej grupie nadprzyrodzonych niewiast , grasując
z nimi w nocy po domostwach i gospodarstwach w poszukiwaniu napitku i smacznej strawy .
Jeśli przezorny gospodarz pozostawi grasantkom napoje i jedzenie obdarzają go błogosławieństwem obfitości . Jeśli tego nie zrobi, oburzone damy same włamią się do spiżarni i zdemolują domostwo . .
Lepiej nie ryzykować :/

Jeśli chodzi o jej wygląd, zdania są podzielone . Jedni twierdzą, że jest piękna i młoda, oczy ma jak chabry a włosy złote . Inni uważają, że jest stara i brzydka , testuje ludzi dając im różne zadania .
Jakie - nie wiem, może lepiej nie wiedzieć ??? :/

We wszystkich jednak swoich aspektach karze złych i nagradza dobrych . Przykłada dużą wagę do tego , czy szanujesz święta , jak traktujesz starych, biednych, chorych i zwierzęta .


Święta Łucja 


Jak utrzymuje tradycja święta Łucja ( 283-304 n.e) pochodząca z bogatej rzymskiej rodziny przeszła na wiarę chrześcijańską i  ślubowała czystość. Na skutek donosu złożonego przez niedoszłego narzeczonego skazana została po torturach na zamknięcie w domu publicznym . Chcąc się oszpecić pozbawiła się oczu . Ikonografia chrześcijańska przedstawia ją najczęściej z  oczami na tacy i lampką oliwną lub świecą w dłoni , jak również z mieczem lub sztyletem i raną na szyi ( została ścięta) . 
Jest patronką okulistów , osób cierpiących na choroby oczu i pisarzy .

Znalazłam pewną włoską legendę na temat  Święta Łucji . 
W Weronie , w XIII wieku wybuchła epidemia schorzenia  atakującego oczy , głównie u dzieci . Zrozpaczeni mieszkańcy miasta postanowili iść na bosaka , w skąpym odzieniu do kościoła , 
by błagać  świętą Łucję o pomoc . W procesji miały wziąć udział również dzieci , ale było
zimno i dzieci nie chciały w niej uczestniczyć .Rodzice obiecali im, że po powrocie znajdą w domach drobne prezenty od świętej . Dzieci na to przystały , wzięły udział w procesji . Dostały prezenty , epidemia wygasła . Od tamtej pory ponoć datuje się tradycja prowadzenia dzieci do kościoła 13 grudnia po błogosławieństwo dla oczu .

Dlaczego święto przypada 13 grudnia ??  
Przed wprowadzeniem reformy kalendarza przez Grzegorza XII w 1582 roku ( zamiana kalendarza juliańskiego na gregoriański ) , dzień świętej Łucji przypadał na 25 grudnia . Jest nawet przysłowie :
Święta Łucja dnia przyrzuca .
Znowu więc  wracamy do Święta Światła  , zimowego przesilenia .
W tradycji włoskiej , wieczorem 12 grudnia na ulicach rozbrzmiewają dzwony aby przypomnieć dzieciom by położyły się spać . Gdyby święta Łucja przyłapała dziecko na nocnym czuwaniu , 
sypnęłaby mu w oczy popiołem przejściowo oślepiając i nie dała prezentów .
Świętej trzeba pozostawić różne przysmaki , takie jak ciasteczka , pomarańcze i ...czerwone wino .
Jej pomocnikom - osiołkowi dźwigającemu worek z prezentami należy się mąka kukurydziana ,
marchewka i sianko , a woźnicy imieniem Casteldo tylko kawałek chleba .

Kult świętej Łucji do Szwecji przybył ponoć z Niemiec . Zwyczaj obchodów jej święta stał się powszechny w całej  Szwecji pod koniec XIX w .
Z czasów przedchrześcijańskich zachował się obyczaj zakazu pieczenia w tym dniu chleba, tkania
i szycia . Wybrana w konkursie najpiękniejsza dziewczyna ubiera się w długą, białą szatę przepasaną czerwoną wstęgą ( symbol męczeństwa ) . W wianku z gałązek borówki tkwi 7 świec ( dla bezpieczeństwa zastępuje się je często lampkami ) . Według tradycji święta Łucja  dożywiała ukrywających się w katakumbach chrześcijan , oświetlając sobie drogę  wiankiem z wplecionymi weń świecami . Dziewczyna idzie w procesji otoczona druhnami śpiewającymi " Nadchodzi Łucja rozpraszając ciemności zimowej nocy ". 



Jak widać przedchrześcijańskie kobiece istoty nadprzyrodzone związane ze świętem przesilenia przetrwały głównie jako starsze panie o problematycznej urodzie . Nie są już dla ludzi tak groźne
jak były kiedyś , choć lepiej im się nie narażać . Ci, którzy nie przeżyli poczciwie całego roku mogą nie dostać upominków . Doręczycielki prezentów lubią poczęstunek , nie pogardzą również kieliszkiem wina .


Źródła , także zdjęć :
Wikipedia
Pinterest
www.terapeak.com
www.iogenitore.it
www.italoteka
www.tillsammans.strefa.pl
www.northernpaganism.org
amandamvotta.wordpress.com
whispersofyggdrasil.blogspot.com
www.whitegoddes.co.uk












sobota, 4 lutego 2017

Święty Mikołaj i Spółka - część 4. Pani Mikołajowa . Czym jeździ Mikołaj ?


Pani Mikołajowa . Żyje sobie cichutko w cieniu męża , prowadząc mu dom .
Kiedy Mikołaj wyrusza w długą, męczącą podróż , zawiązuje mu na szyi ciepły szalik i czeka na jego powrót .


Jej postać powołał do życia w 1849 James Rees w opowiadaniu " A Christmas Legend " ,
a popularności przysporzył wiersz Katharine Lee Bates "Goody Santa Claus Sleigh Ride " z 1889 roku. W wierszu tym  Mikołaj pozwala swojej żonie  dostarczyć prezent pewnemu dziecku . Pani
Mikołajowa wchodzi przez komin , ceruje podartą skarpetę - czego pewnie Mikołaj by nie zrobił -
po czym wkłada do niej prezenty . Urocze, prawda ? :) Jest bardzo szczęśliwa, że mogła pomóc
mężowi .




Tak naprawdę nie wiadomo jak żona Mikołaja ma na imię . Niektórzy twierdzą, że Mary, Jessica ,
Emma albo Marta . Najważniejsze, że zapracowany starszy pan może zawsze na nią liczyć :)



Zasadniczo Mikołajowi w robieniu zabawek pomagają elfy .


... tak... wszystko gotowe, teraz trzeba zrobić przegląd techniczny sań.....

Czasami jednak Mikołaj sam wykonuje różne prace . 
Wiecie jak to jest - chcesz, żeby coś było dobrze zrobione , zrób to sam !!!



                   ... laleczka podarła sukienkę ... Trzeba  to naprawić !!!!


              ...  ostatnie poprawki ....

... i już można zacząć roznosić prezenty .  Odbywa się  to na różne sposoby :)

1.  Na piechotę .


    Bardzo to męczące, zwłaszcza jeśli odwiedzić trzeba dużo grzecznych dzieci , wtedy jest więcej
    prezentów w worku ..... i jeszcze wejść przez komin...... ech ! :(


... można jednak położyć worek na sankach 


2. Na  sankach można również jechać


3. Na nartach


4. Na osiołku


5.   Na koniu - koniecznie białym !!!



6. Koń może ciągnąć sanki


7. Drogą , no .... powiedzmy rzeczną :/

8. Drogą powietrzną 






9. Automobilem




10. Nawet motocyklem !!!




       - To  jak będzie ? Mamy wolne ?????
      - Nie , pojeżdżę chwilę i zaraz wracam !!!!

Właśnie !!!!  Chyba najbardziej sprawdziły się sanie i renifery !!!! :):)



W tym miejscu dochodzimy do bardzo ważnej postaci  - dziewiątego renifera -Rudolfa :)

....pokaż się Rudolfie.....


Postać sympatycznego Rudolfa Czerwononosego  powołał do życia w 1939 roku Robert L. May
w książeczce rozdawanej dzieciom w sklepach sieci Montgomery Ward .





Rudolf , syn Donnera , jednego z ośmiu mikołajowych reniferów urodził się z czerwonym, świecącym nosem . Przypadłość ta była powodem złośliwych docinków , do pewnej bardzo mglistej wigilijnej nocy . Mikołaj zaczął zastanawiać się czy nie zrezygnować z corocznej podróży , gdy jego wzrok padł na świecący nos Rudolfa .Przedmiot niewybrednych żartów stał się doskonałym reflektorem oświetlającym nocną ciemność . Od tego czasu Czerwononosy zyskał poważanie wśród stada pobratymców i stałe miejsce na czele zaprzęgu .



Rudolf  zagościł również w dziecięcych serduszkach i na sklepowych półkach :):)

W następnej części  o paniach  rozdających prezenty :)


Źródła -  w tym  zdjęć
Pinterest
ebay
www.hymnsandcarlosofchristmas.com